Dieta Kopenhaska to jedna z popularniejszych diet odchudzających. Ogromna rzesza ludzi walcząca z nadwagą lub otyłością w którymś momencie swojej drogi sięga po to narzędzie walki. Czy skutecznie? Czy zdrowo? Zapraszam do mojej analizy diety Kopenhaskiej.
Analiza diety Kopenhaskiej
Przyznam, że dieta Kopenhaska to jedna z tych diet, których konstrukcja jest dla mnie tak kuriozalna, że zawsze gdy na nią patrzę mam irytujące poczucie rozbawiania i żalu, że coś takiego w ogóle istnieje. Plan żywieniowy oparty na męczeniu organizmu, na drastycznych restrykcjach kalorycznych, uczący złych nawyków żywieniowych, osłabiający organizm, w niektórych przypadkach zaostrzający istniejący stan chorobowy, u niektórych prowadzący do tragedii. Dieta, która odradza aktywność fizyczną, a do kwestii papierosów odnosi się neutralnie.
Dieta Kopenhaska trwa 13 dni, podczas których przemęczysz się z restrykcyjnymi założeniami diety, a po tym czasie piękny i młody będziesz cieszyć się zgrabną figurą bez efektu jojo. Brzmi fajnie, ale jest zupełnie nieprawdziwe.
Natury nie przeskoczysz. Jeżeli nie zmienisz swojego sposobu życia, w tym żywienia, nie schudniesz skutecznie NIGDY. Dieta Kopenhaska jest mrzonką i oszustwem, a jednocześnie wielkim fenomenem, bo chociaż wiele osób, które się na nią decydują jest świadomych jej szkodliwości i braku szans na utrzymanie wagi to jednak i tak się na nią decyduje. Jeżeli zastanawiasz się co tak na prawdę w niej siedzi postaram się przedstawić Ci kilka uwag na jej temat, tak byś świadomie mógł zrozumieć dlaczego nie warto.
Dlaczego dieta Kopenhaska odchudza?
Co jest powodem dla którego dieta Kopenhaska zmniejsza wagę? Oczywiście kaloryczność, dieta Kopenhaska zakłada gigantyczny deficyt energetyczny. Dla zdrowej, młodej kobiety bez większej nadwagi dieta dostarcza energię na poziomie 15-20% zapotrzebowania. Dla porównania powiem, że większe porcje energii dostawali więźniowie w obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej.
Taki deficyt oczywiście powoduje optymistyczny spadek kilogramów, jednak kilogramy spadają głównie dlatego, że niedoborowa w białko dieta zmusza ciało do zjadania swoich własnych białek i tracimy głównie mięśnie. Szybka utrata mięśni i wolniejsza tłuszczu, powoduje procentowy wzrost masy tłuszczowej w naszym ciele. Czyli chudnę na wadzę, a tyję w proporcjach. Otłuszczone ciało staje się obwisłe, brak mu jędrności, tracimy siłę, bo coraz mniejsza ilość głodzonych mięśni musi nosić naszą masę. Organizm który panicznie zaczyna bać się śmierci głodowej zmniejsza wszystkie wydatki energetyczne tak by nas "chronić". Obniżony metabolizm utrzymuje się jeszcze długo po okresie stosowania diety i przyczynia się do drastycznego przybierania na wadze. Efekt jojo wybija naszą wagę powyżej startowej, a na dodatek przybierana masa to głównie tłuszcz, a nie utracone mięśnie. Słowem po zastosowaniu diety Kopenhaskiej jest dużo gorzej niż przed.
Procentowa realizacja norm zalecanych
Dieta Kopenhaska jest dietą wybitnie niedoborową. Przedstawiam Ci procentową realizację norm zalecanych, dla szeregu składników odżywczych, których codziennie spożywanie jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Czerwona linia na poniższych wykresach zaznacza poziom realizacji 100%. W przypadku diety Kopenhaskiej większość składników odżywczych nie przekracza 30% zapotrzebowania, nieliczne przekraczają 60%. W niektóre dni cześć składników odżywczych jest na poziomie 0%. Wspomniane niedobory dotyczą składników, których nasz organizm nie jest w stanie kumulować i muszą być dostarczane codziennie z dietą jak np. witamina C.
Dieta Kopenhaska dzień 3 i 9:
- Śniadanie – kubek czarnej kawy z łyżeczką cukru
- Lunch – szklanka szpinaku lub brokułów (wybrałam brokuły) + świeży owoc (wybrałam jabłko)
- Obiad – plasterek szynki, 2 jajka ugotowane na twardo + kilka liści sałaty zielonej
Dieta Kopenhaska dzień 7:
- Śniadanie – kubek herbaty z łyżeczką cukru
- Lunch – porcja smażonego bądź gotowanego mięsa (wybrałam gotowaną pierś z kurczaka, dużą porcję)
- Obiad – nic
Dlatego nie dziw się jeżeli podczas stosowania diety poczujesz senność, nawiedzą Cię duże migreny, pojawią się zajady lub rozłoży Cię przeziębienie, a pod koniec diety zaczną wypadać włosy. Możesz też cierpieć na zaparcia lub dostać biegunki, bo nieuregulowane, niezbilansowane posiłki zawierają duże ilości błonnika, lub nie mają go w ogóle, zaś kawa, drażniący napój pity na czczo może dodatkowo zaburzyć pracę przewodu pokarmowego powodując nadkwasotę i zgagę, zaburzenia w trawieniu, wzdęcia i inne dużo poważniejsze konsekwencje.
Schudnąć można. Trzeba tylko zabrać się do tego zdrowo. Zmienić nawyki, zastosować dietę odpowiednią dla nas, dla naszego sposobu życia, dobraną do zapotrzebowania, zdrową i regeneracyjną. Jeżeli chcesz zabrać się do odchudzania na poważnie zapraszam Cię serdecznie. Odwiedź mnie w
poradni dietetycznej lub zamów
dietę przez Internet gdzie po obszernym wywiadzie żywieniowym dostaniesz model żywienia odpowiedni dla Ciebie.
Autor: mgr inż. Karolina Jaworska
dietetyk
